poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 12

Po raz kolejny w mojej głowie rozbrzmiewał jego głos i słowa: o 16 cię porywam. Przecież to za 2 godziny. Załamana siedziałam w garderobie na stercie ciuchów i jeszcze chwila i wybuchnę płaczem. Nigdy jakoś specjalnie się nie stroiłam, a tu boom. Nie wiem co na siebie ubrać. Zaciskając gniewnie dłonie rzuciłam jakimś t-shirtem w stronę drzwi.
- Hola hola bo mnie zaraz zabijesz - usłyszałam wesoły głosik mojej siostry. Zdziwiona spojrzałam w jej stronę - Czyżbyś nie wiedziała w co się ubrać? - zapytała ze śmiechem.
- Tak jakby - powiedziałam zawstydzona bawiąc się dołem bluzki.
- Uff jak dobrze, że mnie masz - powiedziała tylko i posyłając mi pokrzepiający uśmiech podeszła do wieszaków z ciuchami.
- Kogo ma? Mnie? O jak super - powiedział rozweselony Tyler wpadając do mojej garderoby.
- A ciebie co za wiatry tu przywiały? - zapytała Kate patrząc na tego krasnala.
- Prosto z mojej szanownej - tu zrobił pauzę i puścił mi oczko - sama dokończ.
- Dzieciuch - mruknęłam kręcąc głową i powróciła do przeglądania ubrań.
- O co ja widzę. Randeczka się szykuje - powiedział głosem napalonej nastolatki po czym usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem - opowiadaj kto to?
- Znów oglądałeś Plotkarę - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Nieee wydaje ci się - powiedział wstydliwie - A przytulisz mnie chociaż?
- Pewnie - przytuliłam go delikatnie, na co on uśmiechnął się szeroko.
- Mam - Krzyknęła nagle Kat wyciągając w moją stronę jakieś ciuchy. - Idź się szykować.
- Okej - powiedziałam, po czym rozplątując się z uścisku Tylera poszłam z ciuchami do łazienki się szykować.
OCZAMI JASONA
- W jakim zawodzie pracujesz? - usłyszałem pytanie z ust jakiegoś chłopaka, który już od 10 minut mnie przesłuchuje. 10 Minut już siedzę w domu Amelii i na nią czekam i co raz bardziej się boję tego chłopaka. On ma chęć mordu w oczach.
- Nie pracuje mam dopiero 16 lat - powiedziałem ze stresu ściskając swoje dłonie.
- Tyler spokój bo ci odłączę kablówkę - powiedziała wchodząca do pokoju siostra Amy, Katherine - A ty Jason nie bój się zaraz Lia zejdzie.
- Dziękuje - powiedziałem posyłając jej leciutki uśmiech.
- Ale masz jej nie skrzywdzić - rozkazał chłopak, po czym wstał. Nagle na schodach rozległy się kroki i po chwili ujrzałem ją. Dziewczynę o, której nie mogłem przestać myśleć. Niepewnie podeszła do mnie.
- Wyglądasz, wyglądasz przepięknie - wyszeptałem zarumieniony.
- Dziękuje - wyszeptała, po czym na jej policzkach również zakwitł rumieniec.
- Jakie to romantyczne - zapiszczał ten cały Tyler, po czym wypchnął nas za drzwi wyjściowe - Życzę udanej randki, a teraz Bye Bye - pomachał nam na pożegnanie i zamknął drzwi.
- Kretyn - wyszeptała Amy, po czym spojrzała na mnie. - To gdzie mnie zabierasz?
- Tam gdzie jeszcze nikogo innego nie zabierałem - odpowiedziałem tajemniczo, po czym uśmiechając się delikatnie złapałem ją za dłoń i ruszyłem przed siebie.
Oczami Amelii
OMG. On mnie trzyma za rękę. Spokój idiotko. Ale on mnie trzyma za rękę. Oh jakie to dorosłe, ogarnij się. Tak, tak. ----> Zaraz zaraz czy ja się właśnie kłócę z samą sobą, nagle poczułam, że się zatrzymujemy.
- Czemu nie idziemy? - zapytałam zdziwiona.
- Właśnie się ciebie pytałem co bardziej lubisz romantyczne filmy, czy może filmy akcji.
- Przepraszam zamyśliłam się.
- Nie szkodzi - powiedział z uśmiechem, - A więc co bardziej lubisz?
- Filmy akcji zdecydowanie - powiedziałam z uśmiechem.
- Uff to dobrze dobrałem repertuar - szepnął do siebie po czym pociągnął mnie w stronę lasku, gdzie nikt za bardzo nie chodzi.
- Nie mów tylko, że chcesz mnie zgwałcić w krzaczkach.
- Skarbek nawet tak nie żartuj.
- No dobra, dobra Króliczku - powiedziałam wystawiając mu język.
- Króliczek, ładnie - posłał mi śliczny uśmiech, po czym pokierował ledwo widoczną ścieżką. Po chwili marszu doszliśmy na polankę, gdzie stał rozstawiony projektor, porozwieszane na drzewach zapalone lampki, oraz koc wraz z koszykiem piknikowym.
- Sam to przyszykowałeś - zapytałam z gardłem ściśniętym ze wzruszenia.
- Z małą pomocą brata, ale pomysł był mój.
- Dziękuje - powiedziałam po czym leciutko pocałowałam go w usta, zaskakując tym samym mnie jak i jego. - To jaki film oglądamy? - zapytałam jak gdyby nigdy nic siadając na kocu.
- Może "Niezniszczalni" To mój ulubiony film - powiedział siadając obok mnie.
- Nie żartuj mój też - powiedziałam z uśmiechem.
- I znów trafiłem.
- Farciarz - zaśmiałam się. Jason wystawił mi język dla żartu, po czym włączył film i siadł obok mnie oplatając mnie swoimi ramionami.
- Jak będzie ci zimno mów.
- Dziękuje Jason - powiedziałam patrząc na jego oczy - Za to, że jesteś - szpenęłam ciszej, po czym przeniosłam wzrok na ekran projektora. 

wtorek, 1 października 2013

Rozdział 11

- Już jestem z powrotem - powiedziałam wchodząc do pokoju w jakiś dresach i bluzie. Na dźwięk mojego głosu, Jason przestraszony podskoczył do góry - Ej spokojnie, żadną hydrą ani meduzą nie jestem. - zaśmiałam się, na co on zareagował małym rumieńcem.
- Tak, tak - powiedział nerwowo pocierając dłonie. Odniosłam wrażenie jakby się czegoś przestraszył. Wzruszyłam tylko ramionami podeszłam do łóżka i odsunęłam laptopa na bok.
- Coś ty taki spięty? - spytałam śmiejąc się w duchu, bo przecież na przeciwko mnie siedział chłopak, który uznawany jest za najpewniejszego siebie w szkole.
- Dziwisz się? Siedzę przecież przed jedną z najładniejszych dziewczyn jakie znam - powiedział zalotnie.
- Weeź bo się zawstydzę - zażartowałam. Oboje się zaśmialiśmy.
***
- Amelia - krzyknął, jak tylko zobaczył, że wchodzę do szkoły. Z uśmiechem na twarzy podbiegł do mnie.
- Jason. Cześć - wyszczerzyłam się. - Jesteś pewien, że chcesz tego?
- Czego? - spytał zszokowany, 
- Żeby wszyscy cię zobaczyli w moim towarzystwie. 
- Amelia nie żartuj nawet tak. Spotykamy się od dwóch tygodni. Chcę żeby wszyscy wiedzieli jaką mam wspaniałą dziewczynę. 
- Hola hola... - odsunęłam się od niego i poważnie popatrzyłam mu prosto w oczy. - Nie dziewczynę. A przynajmniej ja nic nie wiem na ten temat. 
- Dobrze jeszcze nie dziewczynę - uśmiechnął się i zaczęliśmy iść w stronę klasy. - A tak swoją stronę to zrobiłaś się strasznie pewna siebie. 
- A to źle? - spytałam zalotnie. Sama nie wiem czego chcę. Jason mi się podoba, ale moja choroba nie pozwoli mi na nic poważnego. Nie chcę, żeby cierpiał. A poza tym on nic nie wie jeszcze o moim raku. 
- Nie nie, ale i bez tej pewności siebie podobałaś mi się bardzo. Teraz jeszcze chwila a się zakocham - z wrażenia, aż się zatrzymałam.
- Amelia? Wszystko w porządku? Żartowałem tylko.
- Uff - odetchnęłam z ulgą. W sumie nie wiedziałam dlaczego tak zareagowałam. Może dlatego, że to zabrzmiało poważnie a może dlatego, że spodobały mi się te słowa?
- w porządku? 
- Tak. Chodźmy na lekcje - uśmiechnęłam się i pociągnęłam go do klasy. 
***
- Mamo jesteśmy - wykrzyknęłam. 
- O jesteście. Cześć Jason. Co słychać?
- Mamo idziemy do mnie.
- Wszystko w porządku prze pani - odpowiedział z uśmiechem, a ja z irytacją spojrzałam na nich. Śmieszna sytuacja. Chłopak, który mi dokuczał teraz bardzo dobrze dogaduje się z moją mamą.
- Amelia dobrze się czujesz? - pytanie mamy mnie zszokowało, ale wiedziałam do czego dąży. Chce, żebym jak najszybciej powiedziała Jasonowi o swojej chorobie.
- Tak mamo, a czemu pytasz? - odpowiedziałam z naciskiem na pytanie.
- Nie nic.
- Możemy już iść? - Jason tylko się przypatrywał tej wymianie zdań. Gdy mama skinęła głową, szybko pociągnęłam go w kierunku schodów. Jak zwykle siedzieliśmy u mnie na łóżku i odrabialiśmy lekcje, a potem po prostu gadaliśmy. Lubiłam tak spędzać czas. Jason wtedy był po prostu sobą, a ja nie musiałam się go wstydzić. Głównie dzięki niemu nabrałam pewności siebie, no i oczywiście dzięki chorobie. Skoro i tak umieram to po co dawać się tak wykorzystywać i wyśmiewać. Teraz nadeszło moje pięć minut i wykorzystam je odpowiednio.
- Hej Skarbek czemu tak zamilkłaś? - Jason niespodziewanie chwycił mnie za dłoń. Zawstydzona jego zachowaniem spojrzałam na niego. - Przeszkadza Ci że tak do Ciebie mówię?
- Niee - powiedziałam z lekką chrypką. Mój głos nagle zabrzmiał tak cichutko i niepewnie. - Po prostu... - nie mogłam skupić się na tym co chcę powiedzieć - Ja... - do moich oczu napłynęły łzy, ale kręceniem głowy próbowałam je odgonić. Nie potrafię mu tego powiedzieć. Nie teraz. To jest za piękna chwila, żeby rak ją zepsuł.
- Hej hej - Jason przysunął się do mnie i mocno przytulił. Ta pozycja nie była zbyt wygodna, ale spędzenie chociaż chwili w ramionach Jasona, było najprzyjemniejszą rzeczą jaka mnie spotkała.
- Dziękuję - powiedziałam szeptem.
- Za co? - spytał z uśmiechem. Na pewno wiedział, za co ale chciał to usłyszeć ode mnie.
- Za to że... Pomogłeś mi z matmą - roześmiałam się. Jason zrobił minę jakby chciał zabić mnie wzrokiem. Oczywiście w ramach żartu.
- Wredotka - przez chwilę siedzieliśmy jeszcze razem, ale Jason musiał zmykać do domu, więc nie trwało to zbyt długo. Odprowadziłam go do drzwi.
- Am co robisz jutro?
- Jutro? Chyba nic.
- To fajnie. Koło 16 cię porywam.
- Dobrze - zgodziłam się bez wahania. Jason nachylił się i cmoknął mnie w usta i zostawiając mnie w szoku. po prostu wyszedł. To był nasz pierwszy pocałunek i był wspaniały chociaż tylko przelotny.