poniedziałek, 5 maja 2014

Epilog

2 lata później
Sunąc się jak cień po domu patrzył na wszystko jak przez mgłę. Taki stan jego umysłu utrzymywał się już 2 lata. Bez Niej nie mógł ułożyć sobie życia. Nie mogąc już dłużej wytrzymać w dusznym pomieszczeniu wziął kurtkę po czym wyszedł z domu zostawiając w nim telefon oraz klucze. Szurając podeszwami trampek po chodniku ruszył w stronę cmentarza. Zatrzymując się przed samą żelazną bramą, podszedł do tęgiej kobiety i kupił z jej stoika duży biały znicz i jedną samotną różową różę. Uśmiechając się krzywo, na wspomnienie uśmiechniętej twarzy dziewczyny, ruszył w stronę alejki która prowadziła do grobu jego ukochanej. Kiedy tylko znalazł się na miejscu opadł na ławkę i nie powstrzymując łez patrzył na zdjęcie nagrobkowe. Jak lunatyk podniósł się z ławki i opadając na kolana przed grobem dotknął drżącym palcem policzka dziewczyny ze zdjęcia.
- Tęsknię - szepnął, ścierając jedną dłonią natrętne łzy - I to cholernie...
Będąc na klęczkach położył różę obok innych, które przynosił codziennie od dwóch lat i zapalił znicz. Potem podniósł się z kolan i opadając na ławkę wyjął z wewnętrznej kieszeni kurtki papier i długopis. Kładąc go sobie na kolanie zaczął pisać niewyraźnym pismem.
Kochani Moi Drodzy
Nie wiem jak mam to zaczął, ale wiem jedno. Nie umiem już dłużej żyć jakby nic się nie stało, bo się stało Ona odeszła. Odeszła i zostawiła mnie samego. Moja Gwiazdeczka. Przez ostatnie dwa lata miałem dużo w was wsparcia, próbowałem być silny, może i mogłoby się wydawać, że wszystko jest okej, ale tak nie jest. Nie umiem już więcej udawać. Krzywdząc siebie, krzywdzę wszystkich wokół siebie. A nie chcę tego. Wiem że mnie kochacie, ja także mocno was kocham, ale ta tęsknota powoli mnie zabija. Więc wybaczcie mi, ale ja dłużej już nie wytrzymam. Moja miłość do Niej zamiast maleć tylko rośnie, a aby była spełniona muszę zrobić tylko jedną rzecz...
Żegnajcie
Wasz Jason
PS. Pochowajcie mnie wraz z nią 
Składając kartkę w pół przygniótł ją zniczem po czym wyciągnął z drugiej kieszeni paczkę tabletek nasennych. Z uśmiechem brał je po kolei, kiedy połykał ostatnią czuł się osłabiony, ale szczęśliwy, ostatkami sił opadł z ławki na kolana i położył głowę na nagrobku. Zamykał oczy z uśmiechem.

Miłość prawdziwa nie umiera ona tylko rośnie w siłę pozbawiając osobę siły do walki z nią, taka miłość jest najważniejsza. Taka miłość właśnie spotkała Jasona i Amelię. 

DZiękuję za czytanie i komentowanie tego bloga. Ta przygoda była dla mnie wielkim przeżyciem i ze smutkiem się z wami żegnam, ale nie znikam na dobre zapraszam na swoje drugie opowiadanie:
Wasza autorka: Marta/Jewelka

Rozdział 22

8 Kwiecień
Siedząc na łóżku i patrząc na zdjęcie uśmiechniętej Amelii, Jason powoli podniósł się z łóżka i chwycił bukiet róż leżących na stoliku. To dzisiaj, 8 kwietnia, kolejna niespodzianka i kolejne spełnione marzenie. Chwytając w locie marynarkę wyszedł z pokoju i kopniakiem zamknął drzwi.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał go starszy brat, na co chłopak tylko szeroko się uśmiechnął i machnięciem głowy wskazał na bukiet róż - Aaa rozumiem - pokiwał głową chłopak po czym z kubkiem w dłoni wycofał się do salonu. Próbując powstrzymać endorfiny szczęścia buzujące mu w żyłach, szybko wyszedł z domu i ruszył w stronę szpitala. Stojąc przed salą swojej dziewczyny wziął głęboki oddech po czym otworzył szeroko drzwi i przywdziewając na twarz wielki uśmiech wszedł do środka.
- Hmm seksowanie - zaśmiała się dziewczyna na widok chłopaka w garniturze z bukietem kwiatów w dłoni.
- Niespodzianka - krzyknął uśmiechnięty chłopak podając jej kwiaty wraz z dwoma biletami na bal szkolny.

26 Kwiecień
Ona - ubrana w różową sukienkę. On - ubrany w czarny garnitur. Oni - tańczący na środku sali. Wszyscy byli wpatrzeni w te dwie osoby, od których aż biła miłość i więź porozumienia. Patrząc z zazdrością na czułe gesty pary, wszyscy jednocześnie odczuwali troskę o tą małą wychudzoną osóbkę, która powoli była pożerana przez chorobę. Czując litość, wszyscy podchodzili do kiedyś gnębionej dziewczyny i przepraszali ją. Nawet te nieszczere przeprosiny wywoływały u dziewczyny uśmiech. Najważniejsze dla niej było to, że była tutaj wraz z ukochanym i mogła z nim spędzić ten dzień, a także tańczyć.

8 Maj
To dzisiaj. Dzisiaj jest dzień na przedostatnią niespodziankę. Czekając na Jasona, Amelia bardzo powoli opuściła nogi na podłogę. Poprawiając jednym gestem perukę na głowie, która przykrywała jej łysinę, ruszyła w stronę łazienki. Coraz częściej czuła się słabiej, widząc ciemne plamki przed oczami powoli opadła na podłogę. Kuląc się pod ścianą czekała aż minie ból, który przyćmił jej umysł.

Idąc do dziewczyny chłopak spojrzał na swoje dłonie, w których trzymał 2 bilety na przejazd London Eye. Przedostatnie życzenie dziewczyny. Wypad do Londynu i przejażdżka nocą na wielkiej karuzeli.

Dając leżącej na łóżku dziewczynie dwa bilety na ukochaną atrakcję patrzył jak jej oczy wypełniają się łzami i z radością rzuca mu się na szyję.
- Kocham cię tak mocno - szepnęła całując go delikatnie w policzek.
- Ja ciebie też Gwiazdeczko - szepnął w jej włosy.

7 Czerwca
Stojąc przed gabinetem lekarza, zrozpaczona słuchała szlochu matki i pocieszających słów lekarza. Oszołomiona ruszyła w stronę powrotną do jej sali, jednak cały czas w jej umyśle odbijały się słowa lekarza: NIE MA JUŻ SZANS... Nie ma już szans... Nie ma już szans... Nie ma już szans... Nie ma już szans... Nie ma już szans... Umrze. Ona która niedawno cieszyła się z różowego rowerku na 5 urodziny umrze. Nie umiejąc już powstrzymać gorących łez pozwalała im swobodnie spływać po policzkach.

8 Czerwca
Patrząc na radosnego i uśmiechniętego Jasona, próbowała być silna. Jednak z jej oczu wyczytać można było rozpacz.
- Kolejna niespodzianka - szepnął jej do ucha i podał jej dwa bilety na koncert ukochanego brytyjsko-irlandzkiego zespołu o nazwie One Direction - Dzięki pomocy wszystkich bliskich udało nam się coś dla ciebie zrobić - powiedział uśmiechnięty jednak na widok łez dziewczyny otrząsnął się i szybko podbiegł do niej mocno przytulając jej drobniutkie i chudziutkie ciało do siebie.
- Skarbie co się dzieje.
- Umieram - szepnęła dziewczyna zalewając się łzami - Nie ma już szans - patrząc na niego przez wodospad łez zauważyła jak po policzkach chłopaka powoli spływają łzy.
- Damy radę - szepnął jedynie drżącym głosem - Nie zostawię cię, bo cię kocham - pochylając się nad Amielią powoli złożył na jej ustach czuły pocałunek.
9 Czerwca
Stojąc pod samą sceną dziewczyna z uśmiechem chłonęła każdą nutkę muzyki. Wielkimi oczami patrzyła na swoich idoli którzy wygłupiali się na scenie. Patrząc się na wszystko dookoła nie czuła się jak osoba chora, tylko jak zwykła dziewczyna która spełnia marzenia.
Czekając na swoją ulubioną piosenkę coraz częściej łapała się na tym, że patrzyła z wyczekiwaniem na 5 chłopaków na scenie. Nagle na sam środek podestu wyszedł Zayn Malik i stojąc przed jej osobą zaczął mówić do mikrofonu.
- Jest tu z nami przecudowna dziewczyna - zdziwiona zaczęła rozglądać się dookoła, ale nigdzie nie zauważyła, żadnej z dziewczyn gwiazdorów - Jest naszą największą fanką i z tego co powiedziała nam jej siostra to pisze mnóstwo opowiadań o naszych osobach - uśmiechając się szeroko chłopak kucnął przed nią - Amielio zapraszamy do nas  - wystawił dłoń w jej stronę, czując delikatne pchnięcie z tyłu spojrzała na uradowanego Jasona, który kiwał na nią żeby szła z gwiazdorem na scenę. Nie wiedząc co zrobić podała delikatnie dłoń Mulatowi, który już po chwili wciągnął ją na scenę i objął ją ramionami - O to specjalnie dla ciebie "Summer Love" - krzyknął po czym zaczął śpiewać jednocześnie prowadząc ją do reszty chłopaków.
Czując łzy wzruszenia na policzki po raz kolejny uszczypnęła się w rękę i spojrzała w stronę 5 śpiewających chłopaków. Widząc jej łzy chłopcy podeszli do niej i mocno ją przytulili.
- Dziękuje - szepnęła jedynie uszczęśliwiona.
10 Czerwca
Leżąc ponownie na szpitalnym łóżku czuła jednocześnie ból fizyczny i radość psychiczną. Zwijając się z bólu, próbowała uśmiechać się w stronę swoich bliskich którzy z troską patrzyli na jej małą postać zwiniętą w kłębek. Czując osłabienie organizmu powoli zamknęła oczy.
12 Czerwca
Patrząc na wszystkich zdziwiona obserwowała jak ich postacie falują jak na wietrze, uśmiechając się szczerze, spojrzała na wszystkich po kolei i czując wielką miłość nawet do lekarza powiedziała cichym szeptem słowa które cisnęły jej się na usta.
- Kocham was.

Patrząc zmęczonym wzrokiem na Jasona przywołała go gestem dłoni.
- Coś cię boli? - zapytał zaniepokojony.
- Kocham cię Jason i zawsze będę przy tobie - szepnęła dziewczyna po czym ostatkiem sił pocałowała go w usta.
13 Czerwca godzina: 00.01
Słysząc pikanie aparatury wszyscy szybko ruszyli w stronę sali Amelii MacPhie. Widząc jednak opuszczone dłonie lekarzy i łzy spływające po policzkach doktora Hamiltona wszyscy spojrzeli na przykryte prześcieradłem ciało zmarłej nastolatki.
- Nie to nieprawda - słysząc cichy szept zrozpaczonego Jasona matka dziewczyny próbowała go przytulić, ale on uciekł gdzieś zalany łzami.

Patrząc na wszystkich ze smutkiem dziewczyna powoli podeszła i pogłaskała mamę po policzku, czując łzy pod powiekami podeszła do siostry, która w ramionach Jamesa zanosiła się płaczek. Głaszcząc ją delikatnie po włosach przeszła do Tylera którego również pogłaskała po policzku. Nie widząc nigdzie Jasona spojrzała smutno na Anioła Stróża, po czym łapiąc go za rękę poszła za nim w stronę światła, gdzie czekał już na nią tato. 

Jeszcze tylko epilog i koniec tego opowiadania mam nadzieję, że was nie rozczarowałam. Kocham was ;* 

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 21

Mam prośbę do każdego czytającego. Proszę zostawcie ślad w komentarzach, żebym wiedziała, że to czytacie może to nawet być emotikona. Pozdrawiam i życzę miłego czytania ;*

Czując w sercu niepokój i strach przed nieznanym nie umiała znaleźć dla siebie miejsca. To dzisiaj jest operowana jej przyjaciółka z łóżka obok. To dzisiaj okaże się czy Kayli wyzdrowieje, czy raczej jej ciało odda się wpływowi czasu i spocznie w ziemi. Nie mogąc już przestać myśleć o różnorakich scenariuszach, założyła na gołe stopy trampki i opatulając się ciepłą bluzą wyszła na korytarz. Nie miała nawet sił, ani humoru odwzajemniać przyjaznych uśmiechów słanych w jej stronę. Idąc jak w transie, nawet nie zauważyła, że doszła do mało uczęszczanej kapliczki. Rozglądając się z zaciekawieniem dookoła, zdziwiła się, że się tu znalazła. Zaraz jednak poczuła się lepiej kiedy jej wzrok spoczął na Matkę Boską Niepokalaną. Poczuła wtedy, że z jej serca ujmowany jest cały strach, a zamiast tego odczuwała radość i wielką nadzieję. Czując coraz więcej pozytywnej energii zbliżyła się do małego posążka i klękając przed nim zaczęła się cicho modlić. Na początku jej modlitwy był pogmatwane i nie spójne, ale już po krótkim okresie czasu już wiedziała, że może mówić co zechce a Matka Boska i tak jej wysłucha. Kiedy zakończyła "rozmowę" ze swoją wybawicielką, postanowiła pomodlić się do św. Peregryna. Nie wiedziała nawet czyim jest patronem, pomodliła się do niego ponieważ kiedyś usłyszała jak ktoś wspomina o nim w szpitalu. Kiedy poczuła już się zmęczona, wstała z klęczek i walcząc z zawrotami głowy ruszyła w stronę sali operacyjnej.

Siedząc na krzesełku patrzyła dookoła. Naprzeciw niej siedzieli rodzice dziewczyny, nawet nie próbowali powstrzymywać łez niepewności. W głębi serca pragnęła podejść do nich i ich pocieszyć, a przede wszystkim zapewnić, że Kaylie to silna młoda kobieta i przetrwa operację, ale bała się reakcji tej dwójki całkiem obcych jej ludzi. Postanowiła więc, że nadal będzie tutaj siedzieć i czuwać, aż dziewczyna wyjedzie na łóżku. Czując jednak, że jej powieki są coraz cięższe, szczypała się po rękach, co jednak nie dawało efektów ponieważ już po chwili jej powieki opadły w dół, a jej zmysły oddały się przyjemności jaką jest drzemka.

-Witam ponownie miłą panią - widząc kłaniającego się przed nią Anioła, uśmiechnęła się rozbawiona.
- Kolejne spotkanie w cudownym miejscu - nadal się uśmiechając wskazała rękami na ogród różany - Czyżby to było twoje wspomnienie? 
- To twoja sceneria - odparł jedynie mężczyzna i podając jej ramię do wsparcia się poprowadził do ławki, oplecionej różami pnącymi.
- Wow - odparła tylko - Mogę tylko powiedzieć że jest tu bardzo romantycznie, szkoda tylko, że Jasona tu nie ma - czując smutek z powodu braku najbliższej jej sercu osoby opuściła głowę lekko w dół.
- Jest tutaj - powiedział Anioł podnosząc jej podbródek do góry - On zawsze jest z tobą, ponieważ ty jak i on nosicie siebie nawzajem tutaj - dotykając palcem wskazującym jej serca uśmiechnął się - Taka jest zasada bratnich dusz, pomimo odległości one nadal są razem - widząc jakieś załamania światła, wstała z ławki i z przerażeniem zauważyła, że postać mężczyzny robi się zamazana.
- Odchodzisz już? Tak szybko? - zapytała płaczliwym tonem.
- To nie ja odchodzę - uśmiechnął się tajemniczo - To ty jesteś wzywana - szepcząc ostatnie słowa, rozpłynął się w powietrzu zostawiając ją w ciemności, która już powoli zaczęła się rozstępować. 

- Wstajemy księżniczko - słysząc jakiś głos nad uchem i delikatne smyranie po policzku, otworzyła szeroko oczy.
- Jason? - zapytała zaskoczona, zaraz jednak przypomniała sobie gdzie jest i na co czeka. Z zaskoczeniem jednak stwierdziła, że znajduje się w swojej sali szpitalnej - Dlaczego jestem tutaj przecież byłam tam - zaskoczona wskazała palcem na wyjście na korytarz,
- Byłaś owszem, ale zasnęłaś więc cię przeniosłem - uśmiechnął się szeroko chłopak - A teraz pewnie chciałabyś się dowiedzieć co z Kaylie. Prawda?
- Właśnie Kaylie - właśnie miała się podnieść z łóżka kiedy Jason przytrzymał ją za ramiona.
- Ty sobie leż, a Kaylie przeżyła i przeszczep prawdopodobnie się przyjął jutro będzie wszystko wiadomo.
- Dziękuje - wyszeptałam patrząc w niebieskie niebo - dziękuje - powtórzyłam po czym pozwoliłam aby łzy poleciały po policzkach.
- Gwiazdeczko nie płacz - wyszeptał chłopak przytulając ją mocno do siebie - ja zawsze będę przy tobie.

Kochany Panie Boże
Dziękuje, za wysłuchanie moich modlitw, dzięki tobie, Matce Boskiej Niepokalanej i św. Peregrynowi, Kaylie przeżyła i ma szansę na dalsze życie. Nie wiem jak mam dziękować. To naprawdę wiele dla mnie znaczyło, a wy wysłuchaliście mnie i pomogliście. Jestem wam bardzo wdzięczna. Obiecuję także poprawę i już rezerwuję wam minimum półgodziny dziennie na rozmowę i modlitwę z wami. Kocham was bardzo mocno i czuję jakbyśmy byli rodziną.
Pozdrawiam i całuję
Amelia ;*

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 20

Spotkanie dwóch całkiem nieznanych osób, bardzo ucieszyło chorą dziewczynę. Dzięki tym dwóm naładowanym pozytywną energią dziewczynom, odzyskała dawny humor i wigor sprzed choroby, kiedy to pisała opowiadania i z utęsknieniem czekała na każdy komentarz dodany przez te wariatki. Kiedy komentarze już nie wystarczały, wymieniły się już dla nikogo nie znaczącymi numerami gadu-gadu. Zapomniany portal czatowy, a dla tych dziewczyn zdziałał wręcz cuda. To tam godzinami pisały, tam zawarły pierwsze znajomości, to tam zaczęła tworzyć się między nimi prawdziwa przyjaźń. Teraz bez siebie nie umieją żyć, są dla siebie nawzajem jak członkowie rodziny, jak zaginione i odnalezione po latach siostry. Tej więzi nikt, ani nic nie potrafi przerwać. Jak jedna wpada w kłopoty lub przygnębienie to reszta próbuje jej pomóc. Czy wy także macie kogoś takiego? One mają siebie. Jest między nimi wiele wspaniałych ludzi, dzięki którym mogą spełniać się i żyć. Żyć chwilą jakby ta która teraz nastała był ostatnia. Przypominając sobie to uczucie, Amelia wyciągnęła ramiona do przodu i z załzawionymi oczami podbiegła do Pauliny i Marzeny. Nie zwracając uwagi, że to nie wypada, czy, że z opuchniętą od płaczu buzią nie jest za piękna. Pozwalała, aby łzy toczyły na jej twarz swoje ścieżki, a ramiona i reszta ciała były wręcz gniecione w uścisku ciał tych dwóch wariatek.
- Cieszę się, że tu jesteście - wyszeptawszy to jedno zdanie posłała dziewczynom wdzięczne spojrzenie, zaraz jednak spojrzała z miłością na jedyną postać, która rozumie ją w pełni taką jaka jest. Postać, dla której istnieje i dla której bije jej serce. Spoglądając w ciemne oczy chłopaka, poczuła jak jej serce przyspiesza, dłonie się pocą, a kolana zaczynają powoli drżeć. Czując się jak na haju podeszła do chłopaka i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Dziękuje za spełnienie mojego największego marzenia - nie wiedząc, że jej postać oświetlona od tyłu światłem księżyca, mieniła się blaskiem, a wypełnione łzami oczy wyglądały jak dwa świecidełka, wyszeptała jeszcze chłopakowi na ucho słowa przeprosin, za swój wygląd, które Jason skwitował cichym chichotem i gorącym pocałunkiem, który był nagrodzony oklaskami ze strony Marzeny i Pauliny. 

Leżąc na niewygodnym szpitalnym łóżku z delikatnym uśmiechem patrzyła na zdjęcia porozwieszane na ścianach. Powoli opuszczając nogi na zimną posadzkę, stanęła boso na kafelkach i jak w transie zaczęła przechadzać się między zdjęciami dotykając z czułością każdej uwiecznionej na fotografii twarzy. Kiedy zakończyła już swój spacer, stanęła na środku sali i wyciągając ramiona przed siebie zaczęła szeptać z zamkniętymi oczami:
- Wiem, że cierpicie z mojego powodu, że jestem dla was utrapieniem, ale wiem także że walczycie za mnie jak lwy bo mnie kochacie. Jesteście dla mnie wszystkim, tak samo jak ja dla was, może to egoistyczne słowa, ale wiem, że będę walczyć. Bo mam o co walczyć. - otwierając szeroko oczy, spojrzała prosto na księżyc, który uśmiechał się do niej. Naładowana nową energią położyła się ponownie do łóżka i zakopując zmarznięte stopy w kołdrę zamknęła po prostu oczy.

Stojąc pośrodku baru mlecznego powoli zaczęła rozglądać się dookoła. Jak na razie nie zauważyła nic oprócz białych stolików przy których stały brązowe fotele oraz zielonych ścian.
- I co znalazłaś coś ciekawego? - słysząc rozbawiony głos mężczyzny odwróciła się przodem do swojego Anioła Stróża.
- Miło cię znowu widzieć - posyłając mu szczery uśmiech siadła na przeciw niego w fotelu.
- I nawzajem moja przyjaciółko - opierając swoją głowę na umięśnionym ręku zaczął rozglądać się dookoła - Ale nadal nie wiem, dlaczego wybrałaś bar mleczny.
- Ja wybrałam? - zaskoczona spojrzała na niego rozszerzonymi źrenicami - Ja myślałam, że to ty.
- Nie to twoja sprawka, ale pozwól, że zaprowadzę parę zmian - pstrykając palcami, sprawił, że mały bar zapełnił się ludźmi, a przed nimi na stoliku spoczęły dwa koktajle czekoladowe - Od razu lepiej - chwytając swój koktajl zaczął sączyć go przez słomkę.
- Musimy chyba częściej się spotykać - zaśmiała się Amelia, po czym chwyciła w dłoń szklankę i zaczęła sączyć przez różową słomkę ciemną czekoladową ciesz.

Kochany Panie Boże
Każdy chciałby wszystko kontrolować. Ale czy nie jesteśmy na to za mali? Stworzyłeś nas na swoje podobieństwo to fakt, ale każdy człowiek jest inny. Każdy nosi w sercu inną troskę lub ból. Wiem, ze odczuwasz go wraz z nami. A więc powracając do kontroli, człowiek nigdy nie będzie kontrolował, tego co Boskie więc powierzam ci w ręce całe moje życie. Moja dusza należy do ciebie od urodzenia, ale dzięki temu wpisowi czuję się jeszcze bliżej ciebie. Kocham ciebie 
Twoja Amelia ;*

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 19

10.02.2014
Dzisiaj znów nastąpił ten gorszy dzień. Cały dzień wymiotowałam, a moje bujne włosy, powoli zaczęły wypadać. Czy zasłużyłam na to? Zapewne tak. Ale czy to musi aż tak boleć??? 
14.02.2014
Dzisiaj Walentynki, pomimo, że nie lubię tego święta, to cieszę się jak głupia na myśl, że będę mogła wyjść ze szpitala i spędzić w domu tydzień. Tak w końcu dostałam upragnioną przepustkę. Ciekawe jaką niespodziankę ma dla mnie Jason, ja dla niego mam nasz zdjęcie oprawione w ramkę oraz zegarek, ciekawe czy mu się to spodoba.......
15.02.2014
Wczorajszy dzień był chyba najcudowniejszym jaki miałam. Nie to, że cały dzień spędziłam w towarzystwie rodziny, to jeszcze Jason podarował mi prześliczny naszyjnik z serduszkiem, które się otwierało i w środku było nasze zdjęcie. Jejciu jak ja go kocham, dopiero teraz to sobie uświadomiłam, że jak go widzę to jakbym odżywała, jakbym zapominała o otaczającym mnie świecie.......
22.02.2014 
Powrót do szpitala. Huh dlaczego nie mogłam dłużej przebywać w domu, tam czułam się jak normalna, zdrowa nastolatka, a tutaj? Tutaj też czuję się jak w domu, ale brak mi całkowitej swobody, oraz miłości bliskich. Może jutro będzie lepiej......
28.02.2014
Nie uwierzysz....Albo uwierzysz, nie ważne. Mam koleżankę. No dobra znajomą, ale jest w sali obok, jest w moim wieku i niestety, ale choruje na białaczkę. Szkoda mi jej, ale jest nadzieja, że wyzdrowieje. Modlę się za to ;). A teraz wybacz, ale lecę na ploteczki.
08.03.2014......
- Amelia idziesz? - słysząc głos przyjaciółki uśmiechnęłam się do siebie i wkładając stopy w kapcie, ruszyłam w stronę świetlicy szpitalnej.
- Idę i już się tak nie drzyj - pokazując jej język siadłam obok niej - A więc co cię tak podnieciło, że wstałaś o 8 rano?
- Mnie? - zapytała niewinnie - Niiiic.
- Jasne - przewróciłam oczami i oparłam się łokciami o stolik - A więc opowiadaj.
- Znalazł się dawca - krzyknęła nagle rozradowana.
- To wspaniale - uśmiechając się szczerze wstałam i mocno ją do siebie przytuliłam - Kiedy masz przeszczep?
- W przyszłym tygodniu - widząc jej radość, czułam się jakbym to ja wygrała los na loterii - Już się nie mogę doczekać, dzięki temu mam szansę wygrać tą walkę.
- Nie tylko walkę ale i całą wojnę - powiedziałam i zaczęłam jej się przyglądać. Jej i jej radości.
- Lia tu jesteś - słysząc spanikowany głos Jasona odwróciłam się w jego stronę.
- Co się stało?
- Bałem się że coś ci się stało - powiedział tylko i przytuliwszy mnie do siebie pocałował mnie w czubek głowy - A nie mogłabyś tak zniknąć, ponieważ dzisiaj jest dzień 3 niespodzianki.
- Mogę zgadnąć co to będzie? - zapytałam z uśmiechem.
- Nie musisz zgadywać ty już to wiesz - powiedział tylko i pociągnął mnie w stronę mojej sali.
- Do zobaczenia później Kaylie - krzyknęłam w stronę przyjaciółki i ruszyłam za moim chłopakiem.

- Zamknij oczy - słysząc jego kojący głos przy uchu, potulnie wypełniłam jego prośbę. - A teraz chodź - trzymając mnie za rękę, zaczął wspinać się po schodach. Po kilkunastu stopniach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a potem lekki powiew wiatru we włosach - Możesz otworzyć już oczy.
Otwierając oczy poczułam się jakbym była w raju. Widząc spełnienie swojego marzenia, mogłam tylko z wdzięcznością pocałować swojego chłopaka. Otóż tuż przede mną na dachu szpitala stały dwie postaci, które pragnęłam zobaczyć już od bardzo dawna. Dwie przyjaciółki które pomimo tego, że mnie nie znały to wspierały i wspierają nadal. Które kocham jak siostry.
- Cześć - mruknęłam cicho podchodząc do nich nieśmiało - Miło mi was w końcu widzieć.
- Nam ciebie też - powiedziały razem po czym przytuliły mnie do siebie.

Drogi Panie Boże
Co to jest przyjaźń? Chyba już rozumiem sens tego pytania. Przyjaźń to tak jak miłość, objawia się nagle i nie da się jej zaprzeczyć, ani pozbyć. Ona jest z tobą, to ona motywuje do dalszej walki. Dzięki przyjaźni i miłości nadal istnieję. Szkoda, że ten chłopak z moich wizji nie miał takich luksusów, że nie poczuł smaku miłości ani przyjaźni, ale niech się nie martwi, już ja to naprawię. Dzięki niemu walczę sama ze sobą i kocham go ;) nie tak jak Jasona, ale też mi jest bliski chociaż spotykam go tylko w wizjach to dziękuje ci Boże że mogła go w ogóle spotkać. 
Twoja Amelia ;*

Mały powrót? Bardzo możliwe ;) Liczę na wasze komentarze i pamiętajcie kocham was <3

niedziela, 23 lutego 2014

Uwaga!!

Dla jednych może to być wspaniała wiadomość dla innych może nie. No cóż mówi się trudno i idzie się dalej. A więc moi kochani postanowiłam na razie zakończyć swoją wesołą twórczość i zająć się czymś bardziej pożytecznym. Widząc, że i tak mało osób tutaj zagląda postanowiłam dać sobie czas i odpocząć od tego. Może kiedyś wrócę. Mam taką nadzieję, na chwilę obecną nic publikować nie będę, ale pisania nie zaprzestanę i będę raczej pisać dla siebie na komputerze. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i jak namyślę się do powrotu to przyjmiecie mnie z otwartymi ramionami. 
Wesoła i zawsze uśmiechnięta autorka tych durnych opowiadań
Marta znana pod pseudonimem Jewelka
"Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć."

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 18

UWAGA! Zaplątałam się w datach więc jak coś to przepraszam za pomieszanie!!

Siadając na łóżku zaczęłam uważnie rozglądać się dookoła. I z uśmiechem zauważyłam, że coraz więcej tu moich rzeczy. Na parapecie okiennym leżała cała masa kolorowych poduszek, a na oknie zawieszony był łańcuch z różnokolorowych paciorków, które dostawałam za każde badanie, więc już trochę się tego nazbierało. Idąc dalej, na ścianach zawisły moje zdjęcia. No nie dokładnie moje, ponieważ przedstawiały one twarze moich najbliższych. Nawet doktor Hamilton zawisł na tej ścianie, którą nazwał Ścianką Gwiazd. Moje łóżku już też nie przypominało szpitalnego, ponieważ za namową mamy, moją zwykłą białą pościel, zamieniono, na różową w jakieś białe wzorki. A dlaczego takie zmiany? Ponieważ już od miesiąca tu tkwię. Nawet ponad miesiąc. Całe te badania, i leżenie już mnie powoli dobijają, ale dzięki odwiedzinom Kate, Ty'a oraz Jasona mogę dalej funkcjonować. Dzięki nim mam chęć do dalszej walki, mam chęć do życia. Doktorek też mi bardzo pomaga, dzięki niemu na mojej twarzy często pojawia się uśmiech, a i mama chyba padła w jego sidła, ponieważ co przychodzi to zawsze z nim flirtuje. Może coś z tego będzie. Oby. Z uśmiechem spojrzałam na ostatni element, który był kluczowy w tych zmianach. Na pamiętnik leżący teraz na mojej poduszce. Pogłaskałam okładkę z czułością, po czym schowałam go do szuflady. Akurat w tym momencie do sali wszedł rozradowany Jas z bukietem kwiatów w ręce.
- Witam moją piękną Gwiazdeczkę - jego radosny głos, sprawił, że lekko drgnęłam - Jak się dzisiaj czujesz? - pytając podał mi kwiatki, a sam usiadł na krzesełku.
- A dobrze mój książę - śmiejąc się powąchałam kwiatki  - Śliczny prezent, ale nie wiem za co.
- A powiesz mi może, który dzisiaj jest? - zapytał z uśmiechem nie mogąc usiedzieć na miejscu.
- No jest - obliczając w myślach datę z uśmiechem podałam mu ją - Już wiem dzisiaj jest 8 luty - powiedziałam triumfująco.
- A wiesz co to oznacza - zapytał z tajemniczym uśmieszkiem.
- Nie - zdziwiona spojrzałam na niego - Zapomniałam o czymś?
- Nie Gwiazdeczko - odparł z uśmiechem - Ale dzisiaj, właśnie dzisiaj mija miesiąc od spełnienia twojego pierwszego życzenia.
- I co w związku z tym?
- Czas na spełnienie drugiego - uśmiechając się złapał mnie za dłoń i pomógł wstać z łóżka - Tak więc zapraszam.
- Ale....
- Bez żadnego ale - powiedział uciszając mnie pocałunkiem.
- Ale ja jestem w piżamie - wymamrotałam cała czerwona.
- A no fakt - pacnął się w czoło - Kate mówiła coś o tym, że w szafie masz jakieś ciuchy, więc przebierz się, ale proszę cię szybko.
- Jasne - całując go w policzek, szybko złapałam za ciuchy i pobiegłam się przebrać.

Wychodząc już gotowa z łazienki z uśmiechem złapałam swojego chłopaka za rękę i ruszyliśmy w stronę Biblioteki(?).
- Gdzie mnie prowadzisz?
- Niespodzianka - powiedział z uśmieszkiem po czym nie przerywając marszu objął mnie ramieniem.
- A które marzenie teraz spełniamy?
- Zaraz się dowiesz Skarbie.
- Yhym - mrucząc pod nosem zaczęłam się zastanawiać nad tym, które marzenie to może być.
- Nie myśl tak intensywnie bo osiwiejesz i zmarszczek dostaniesz - zaśmiał się chłopka i otworzył przede mną drzwi biblioteki. Z miną męczennicy weszłam do środka i zaskoczona widokiem otworzyłam szeroko oczy.
- Jason? 
- Tak - próbując zamaskować śmiech odkaszlnął.
- To jest dla mnie? - odkaszlnęła żeby pozbyć się nieprzyjemnej guli z gardła. - Zrobiłeś to dla mnie? - czując łzy pod powiekami szybko zamrugałam.
- Tak - odpowiedział szczerze - Obiecałem prawda, a ja obietnic dotrzymuje - powiedział poważnie, po czym podszedł do mnie i objął mnie jedną ręką w pasie - A co nie podoba się?
- Jest idealnie - wyszeptałam tuląc się do niego - Dziękuje ci.
- Nie ma za co Skarbie - pocałował mnie delikatnie w czoło - A spełnianie twoich marzeń to tylko przyjemność.
- Dziękuje - wyszeptałam jeszcze raz, po czym poczułam nieprzyjemny ból w czaszce, który spowodował że lekko się zachwiałam.
- Skarbie co się dzieje?
- To nic takiego - skłamałam -- Lekko zakręciło mi się w głowie.
- Może usiądziemy.
- Tak, tak.

Siedząc na łóżku wyciągnęłam z szafki pamiętnik i zaczęłam pisać.
Drogi Panie Boże
Witaj ponownie. Ten dzień był znakomity. Dzięki Jasonowi poczułam się znów dowartościowana. Ten wariat postanowił spełnić kolejne z moich marzeń. Nawet nie wiedziałam, że może być taki romantyczny. Otóż nie wyobrażasz sobie co zrobił. Całą podłogę w bibliotece zajmowały płatki róż, a świeczki poustawiane dookoła tylko dodały temu miejscu klimatu. Na samym środku rozłożył koc, na którym był kosz piknikowy. Nawet nie wiedziała, że słuchał mnie uważnie, kiedy mówiłam, że chciałabym kiedyś zrobić piknik w bibliotece. On nie tylko spełnił jedno z moich marzeń, ale także dzięki niemu to miejsce zaczęło znaczyć dla mnie jeszcze więcej niż dotychczas. Ale co ja ci to opisuje, pewnie sam to widziałeś. Już nie będę cię zanudzać, ale chciałabym ci jeszcze podziękować, że mogę przeżyć takie chwile. Dziękuje i Kocham cię.
Twoja Amelia ;*
PS. Pozdrów ode mnie mojego tatę i powiedz, że strasznie za nim tęsknie i bardzo go kocham. Dziękuje.


Bardzo chciałabym podziękować nieznajomaaaaaa za nominację do Libster Award. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Na początku o co w tym wszystkim chodzi:
Zasady :
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrodynależy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Pytania:
1.Co byś chciała w sobie zmienić ?
2.Ulubiona piosenka?
3. Co myślisz o cięciu się?
4.Czym dla ciebie jest samotność ?
5.Co sprawia że się martwisz?
6.Twoja największa pasja ?
7.Jaki powinien być chłopak , żebyś zwróciła na niego uwagę ?
8.Masz czasami wrażenie,że w twoim życiu czegoś brakuje?
9.Czy potrafiłabyś komuś sprawić krzywdę?
10. Jak sądzisz, oceny w szkole odzwierciedlają inteligencje danej osoby? Dlaczego?
11. Co najbardziej wpływa na Twoje zachowanie?

Odpowiedzi:
1. Jest to jedno z wielu pytań, które zadaje sobie codziennie, przed lustrem. Co bym chciała w sobie zmienić. Jest to trudne pytanie, ponieważ raczej nie chciałabym w sobie zmieniać niczego. jestem jaka jestem i muszę się tym zadowolić. Ale ostatnio nawet zaśmiałam się tak do brata i siostry, że jakbym mogła coś w sobie zmienić, na pewno zmieniłabym trochę rozmiar swoich piersi żeby były choć troszkę większe ;P
2. Mam wiele takich. Naprawdę. Ale ostatnio nie mogę przestać słuchać dwóch : Dawid Kwiatkowski - Na zawsze oraz One Republic - Secrets.
3. Moim zdanie to głupota, a w szczególności cięcie się przez chłopaka. Dziewczyny nie róbcie tego nie warto, naprawdę. Miłość jest jak pieniądze raz jest, a raz jej nie ma, ale nie warto ciąć się tylko dlatego, że akurat ona odeszła. Oczywiście rozumiem cięcie się u osób wykorzystywanych seksualnie, albo dręczonych psychicznie ponieważ jest to jedyny sposób u nich na odcięcie się od tego koszmaru.
4. Czymś co jest ze mną od dawna. Samotność jest moim towarzyszem. Mogę być otaczana ludźmi, ale i tak czuję się samotnie jak wybryk natury. Jakbym nie urodziła się tak gdzie trzeba,
5. Wszystko i nic ;P
6. Chyba pisanie opowiadań i marzenie.
7. Na pewno zabawny i rozgadany ;P
8. Tak brakuje mi jednej z ważnych dla mnie osób, ale ta osoba już nie powróci.
9. Raczej nie. Mogę oczywiście krzywdzić słowami, co jest gorsze niż krzywda fizyczna, ale chyba raczej nie.
10. Nie, ponieważ nie każdy musi siedzieć w książkach żeby być inteligentnym i niektórzy wręcz wolą dostać gorszą ocenę żeby być popularnym niż ukazać swoją inteligencje. Wiem pogmatwane tak samo jak moje myśli ;P
11. Wszystko. otoczenie, muzyka, a także ja sama.

Wybaczcie nie nominuje nikogo, ponieważ nie umiem wybrać kogo, ponieważ moim zdaniem każdemu należy się ta nominacja.