czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 3

Ja - Co się dzieje - powiedziałam cicho rozglądając się bo brzoskwiniowym pomieszczeniu.
M - Ciiii spokojnie skarbie - podeszła i zaczęła głaskać mnie po głowie - Nic ci już złego nie grozi.
Ja - Gdzie ja jestem, co to - zaczęłam zadawać pytania i wskazywać na kroplówkę.
M - To lekarstwo, dzięki niemu przestanie cię boleć. A teraz śpij maleńka.
***
K - Gotowa, masz wszystko? - zapytała Katie po raz setny.
Ja - Tak mam wszystko - posłałam jej blady uśmiech i podniosłam się ze szpitalnego łóżka. - Możemy już iść - Od wydarzeń w szkole minęły dwa dni. W tym czasie dostałam 3 kroplówki na wzmocnienie i ciąg chemioterapii. Lekarz przy wypisie wręczył mi także pąk recept, na lekarstwa które muszę brać 3 razy dziennie. Nigdy nie lubiłam pigułek i igieł, a teraz jestem do nich zmuszona. Smutny paradoks. Smutny, ale niestety prawdziwy. Zabierając małą torbę podróżną ruszyłam razem z Katherine do wyjścia z tego budynku. Po drodze zgarnęłyśmy mamę, która czekała pod gabinetem lekarza na nas z wypisem.
M - To co na jakieś ciacho i dopiero potem do domu co nie dziewczynki.
Ja - Możemy tak zrobić.
K - A Tylera zabieramy?
M - Niestety ta małpka też idzie z nami - powiedziała ze śmiechem - Już czeka w samochodzie.
K - Ahh i spokój zakłócony - zażartowała, a ja mimowolnie zaśmiałam się.
Po wyjściu z budynku od razu pojechaliśmy do małej kawiarenki, gdzie siadając przy stoliku zamówiliśmy 4 razy gorącą czekoladę i ciasto tiramisu. Czekając na zamówienie, rozmawialiśmy tak jak zawsze, omijając szerokim łukiem temat rozmowy. Nagle dzwonek nad drzwiami uroczej kawiarenki zabrzęczał oznajmiając pojawienie się nowych gości. Nie przejmując się tym wybuchnęłam śmiechem, na widok TY'a z wąsami od czekolady.
A - A kogo moje oczy widzą, Szczur we własnej osobie - powiedziała przewodnicząca szkoły jak i gwiazda mojej klasy Amanda Mixer podchodząc do naszego stolika ze swoją świtą w postaci Karen Woods, Jasonem Boucherem i Seanem MacCartneyem. - Do szkoły to nie łaska chodzić, a śmiać się z jakimiś ludźmi w kawiarni to już tak.
M - Dziewczynko lepiej się uspokój - powiedziała zła mama, a ja cała czerwona osunęłam się na krześle w dół.
A - Co Szczurku obrończynię znalazłaś, jakie to urocze.
T - Ja ci dam uroczę Debilko ogarnij wielkie dupsko i idź rządzić gdzie indziej - wrzasnął zły ponosząc się z miejsca.
M - Tyler siadaj - wrzasnęła mama podnosząc się z miejsca - A ty przeprosisz teraz moją córkę za swoje zachowanie.
A - Ani mi się śni.
J - Mandie daj spokój - szepnął, ale dziewczyna go nie słuchała.
Ja - Mamo proszę daj spokój - powiedziałam łamliwym głosem - To nie ma sensu - szepnęłam podnosząc się ze swojego miejsca - I tak każdy wie, że jestem nikim i niech tak pozostanie do końca - chwyciłam kurtkę i ze łzami spływającymi po policzkach wybiegłam z lokalu. Szybkim biegiem skierowałam się nad rzeczkę, gdzie zawsze chodziłam z tatą łowić ryby i karmić kaczki. Usiadłam pod drzewem i zanosząc się płaczem robiłam w myślach plan, jak spędzić ostatnie miesiące które mi pozostały.


Nowi bohaterowie pojawią się w zakładce Bohaterów

7 komentarzy:

  1. Mogę ją zabić? Proszę, proszę, proszę chodzi mi o Amandę Mixer proooszę :3 Ps. znowu płaczę po raz drugi dzisiaj. Chyba wasza rodzina ma tendencję do wzruszania ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tendencje do wzruszania to ta rodzinka ma. :) Ta cała Amanda działa mi na nerwy... Mogę pomóc ją zabić???
    Rozdział jak zwykle rewelacyjny i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super : )
    Czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebie zajebie zajebie!!!
    Najpierw Amande za jej krzywy charakter...
    a potem...
    Jewel, że pieprzy głupoty, że źle pisze!!!
    Siostrzyczko ogarnij dupcię i czekam na kolejny, który z pewnością będzie zajebisty tak jak ten, albo i lepszy, bo tak wysoko postawiłaś poprzeczkę :-)
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale super rozdzial :* Czekam na nn w ktorym Amande przejedzie autobus ,fajny pomysl c'nie ;) * sorki za blendy ale pisze z tel :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany, aż nie wiem od czego by tu zacząć. Historia jest dosyć nietypowa, bo nie często się czyta o raku, więc dostajesz przepięknego plusa na start, czyli coś co zachęca mnie do zajrzenia w kolejny rozdział. Rozdział pierwszy,który mnie zawiódł swoją objętością. Jest taki krótki, że ojaniemoge. Poznaję bardzo fajną i otwartą rodzinę coś co jest totalnym przeciwieństwem jej klasy i rówieśników. Zadziwiające że te dwa społeczeństwa są tak bardzo różne bo przecież na świecie nie zdarzają się ludzie dobrzy i źli. Czytam dalej bo przyznaje, że co raz bardziej jestem ciekawa losów dziewczyny z dzikim uśmiechem zabieram się do przeczytania rozdział drugiego. Moja mina zrobiła się jeszcze weselsza. Opisy, opisy uczyć o rany cud miód i orzeszki!! I trochę się gubię w Twoich dialogach, nie tak dosłownie gubię, bo wiem kto co mówi, tylko osobiście nie podoba mi się że stawiasz pierwsze litery imion przed zdaniem wypowiedziałem. Przypomina mi to bardziej wywiad do gazety niż opowiadanie, ale luzik przeżyję bo ta historia jest tego warta. Akcja się dosyć szybko rozkręca, rozdziały są bardzo krótkie. Rozdział trzeci czas zacząć. O rety tak mi się zrobiło szkoda Amelii, sama nienawidzę igieł i tych wszystkich gówien. Szkoda mi jej bardzo ale trochę nie rozumiem tego że przez 3 lata (bo chyba jest z trzeciej klasy gimnazjum, dobrze mówię?) no to, że przez te 3 lata nie przyzwyczaiła się do tego jak ją traktują. Możliwe, że jej choroba ją przybiła, no nie dziwie się. Ogromnie smuci mnie, że nie dodajesz opisów tylko dodajesz zdjęcia. Wiem, że tak jest prościej rozumiem i szanuję Twoją decyzję, ale gdybyś mogła tak raz chociaż zrobić opis wyglądu jakiejś postaci, wiesz nie tylko ubrania ale tak całej.
    Proszę, proszę, proszę tak tylko raz, tak tylko dla mnie.



    Blog jest świetny, wybacz za te wszystkie uwagi lubię się czepiać. Nie chciałam Cię urazić, ani nic więc jeśli nie masz ochoty tego czytać to po prostu zignoruj. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział. Wybacz za wszystkie błędy, ale piszę na telefonie. Frajer ze mnie. :)

    OdpowiedzUsuń